Witajcie :-)
Brakuje mi czasu na nowe wykony, mimo, że teoretycznie jestem na tygodniowym urlopie...
Dzisiaj chciałabym pokazać coś, co powstało ponad rok temu. Moja mama poprosiła,
żebym zrobiła dla niej "coś fajnego" na skarby.
Wyszło tak:
Niby jestem na urlopie, który wzięłam nie w celu wypoczynkowym, lecz chcąc doprowadzić dom do jako takiego wyglądu - odbywa się u nas niekończący się remont balkonu i klatki schodowej...
Zaraz w poniedziałek okazało się, że jednak muszę iść do pracy. Miałam nadzieję na urlop od wtorku i rzeczywiście mam wolne, ale... We wtorek nagle okazało się, że mama ma ostre zapalenie wyrostka i z wtorku na środę miała operację. Jest osoba bardzo aktywną zawodowo, prowadzi sklep, więc środa upłynęła mi na załatwianiu spraw z nim związanych. Dzisiaj kontynuuję, a jutro chyba znów wyląduję w pracy, bo od rana mam milion telefonów w sprawach wszelakich :-)
Taki to mój urlop sobie jest - ze spraw zaplanowanych zdążyłam tylko na szybko umyć 4 okna :-)
Generalnie powinnam się tego spodziewać, bo każdy urlop, który biorę na roboty domowe, kończy się czyjąś chorobą, a ja nie daję rady zrealizować nawet połowy swoich zamiarów :-)
Najwyraźniej karma sygnalizuje - lepiej mieć w domu sajgon, niż sprawić, że znowu ktoś się rozchoruje :-))) W sumie całkiem fajna wymówka.
I tym pozytywnym akcentem kończę :-)