niedziela, 27 października 2013

Zapisek na przyszłość: nie planować nic na weekend!!!

No właśnie... Plany na weekend miałam wielkie i ambitne: sprzątanko, mycie okien, 
pieczenie domowych cinnabonsów, wyprawa na Jurę... Taaaaaaa....
W sobotę obudził mnie ból i wszystkie plany znów legły w gruzach. 
Musiało mnie gdzieś w piątek przewiać, bo mam taki "postrzał" w okolicy lędźwi, 
że łażę wygięta jak paragraf i z pochyłem do przodu :-( 
Normalnie paralityk pierwszej wody!!! Jakieś 2 lata temu miałam już takie akcje, 
ale od tamtego czasu dzięki akupunkturze moje problemy przycichły.
No cóż... Sprzątanie nie doszło do skutku w 50%, mycie okien w 100%, 
za to cynamonowe bułeczki upieczone rękami męża :-) Szacun dla niego!

Przed wskoczeniem do piekarnika



I upieczone oraz posmarowane "polewą"



Wyszły BAJECZNE!  

Przez to, że głównie leżałam przez te 2 dni, zajmowały mnie rzeczy niekartkowe.
Nie ma tego złego, co by na dobrze nie wyszło i wreszcie w pozycji uziemionej 
przerobiłam z youtube.com kursik na szydełkowego kwiatka
 i dzierganie bez użycia drutów czy szydełka... czyli na własnych palcach! 
Super zabawa!!!



 
Mam zamiar zrobić z tego szalik :-) 
A tutaj me pierwsze szydełkowe kwiecie...



Zawsze bardzo podobały mi się kartki z takimi dzierganymi kwiatuszkami 
i od dawna chciałam się z tym zmierzyć. 
Moja Babcia świętej pamięci była mistrzem szydełka. Jak ja teraz żałuję, 
że za młodu wykazałam chęć nauczenia się tylko podstaw szydełkowania...
Fotki troszkę nieostre, bo popołudniu już ręce mi się trzęsły przez te bolące plecy.
I już znalazłam sobie następną opcję do spróbowania: dzierganie na nadgarstku :-)))

8 komentarzy:

  1. wspolczuje bolu i cholernie zazroszcze meza. Ja musialabym umrzec, zeby cokolwiek w domu palcem kiwnal, kawe zrobil czy obiad ugotowal i podal. Mi niestety nie wolno chorowac, pomimo ze problem z kregoslupem itp mam od 10 lat. Palcowanie :) widze wyszlo, kwiatuszki ladniutkie. W koncu ilez mozna bawic sie samymi papierami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj oj oj ..dobrze wiem co to postrzał w pośladek...najgorzej z siadaniem i wstawaniem..ale masz racje nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło ! Mi w tamtym roku spadł wazonik na głowę...wiec już o sprzątaniu nie było mowy bo szurałam zamroczona kapciami ale...zrobiłam dwa notesy ! Ja nie potrafię kwiatuszków ani nic na szydełku ...zainspirowałaś mnie tylko by właśnie nieoczekiwane postrzały wykorzystać do nauki ...może kiedyś :) ale dzierganie na pacach...to już mnie zszokowało !Życzę szybkiego powrotu do zdrowia ! Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Te bułeczki wyglądają smakowicie! Nawet jeśli nie lubię cynamonu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdolniacha z tego Twojego męża !
    Nominowałam Twojego bloga do LIEBSTER AWARD.
    Zapraszam do mnie www.szufladajustyny.blogspot.com po szczegóły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj znam te akcje z bolącymi plecami. a mąż bardzo zdolny:) gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie dziękuję za wizytę :-)
Pozdrawiam serdecznie!