Udział w ostatnim wyzwaniu DeaArt skłonił mnie do przejrzenia kartek z ramkami w moim foto-archiwum... Sporo tego się nazbierało, sama byłam zaskoczona.
Karteczki próbuję tworzyć już od ponad 1,5 roku z różnym
skutkiem.
Oto najświeższa... Czy ktoś może wie jak ten typ kartki się nazywa? Kursik znalazłam kiedyś na youtube szukając czegoś zupełnie innego... Oczywiście obejrzałam i nie zapisałam ani autorki ani nazwy :-(
Kilka starszych prób z rameczkami w różnych odsłonach:
Oto najświeższa... Czy ktoś może wie jak ten typ kartki się nazywa? Kursik znalazłam kiedyś na youtube szukając czegoś zupełnie innego... Oczywiście obejrzałam i nie zapisałam ani autorki ani nazwy :-(
Kilka starszych prób z rameczkami w różnych odsłonach:
W sobotę z Małżonkiem Szanownym oraz potomstwem naszym
jednoosobowym robiliśmy ciacha. Od jakiegoś czasu marzyły mi się takie duże,
jakie kupowałam sobie w M&S jeszcze mieszkając w Wielkiej Brytanii. Przepis
znalazłam w necie bez problemu (stąd), nawet kupiłam specjalne chocolate chips,
które miały nie topić się w wysokiej temperaturze i zachowywać swój kształt
podczas pieczenia. Taaaaaaa – stopiły się jeszcze podczas mieszania z ciepławą
masą! Na szczęście zmieniło to tylko lekko wygląd ciastek, które powinny być
jasne z ciemnymi kropkami :-) Smak był mocno czekoladowy, a ciacha chrupiące na
zewnątrz i miękko-ciągnące wewnątrz. Mmmmmmmmmm... Pychotka!
Teraz mogę już na nie tylko popatrzeć, bo moje postanowienie
postne to zakaz jedzenia słodkości w tygodniu, a dyspensę mam tylko w
niedzielę. Oczywiście na następną niedzielę zachomikowałam sobie co nieco z
wypieku ;-)
Troszkę pospacerowałam po Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńSliczne prace robisz. Fajnie, że próbujesz różnych form, a nie bazujesz tylko na prostych bazach :) Super!